poniedziałek, 27 czerwca 2011

Powitania

Charakterystyczny (jak dla kogo...) odgłos opon na parkingu i zaczyna się płacz radości:
- Pańcio wrócił, Pańcio, nareszcie! Ach, kiedy wreszcie wejdzie do mieszkania! Ojej! Kochany Pańcio!
I tak w kółko. Drzwi się w końcu otwierają, Piesek już nie tylko płacze ale i tańczy, i śmieje się od ucha do ucha, i zadek nadstawia. Pytam potem Pieska:
- A dlaczego ty mnie tak nigdy nie witasz, co?

- Przecież ty nigdy nie wracasz!!! Siedzisz całymi dniami w domu...

sobota, 25 czerwca 2011

Spacerkiem po osiedlu

Robimy z Pieskiem tradycyjne popołudniowe, "małe kółko" po sąsiednich podwórkach. Jak zwykle mnóstwo pokus, Piesek już złapał dolny wiatr i leci przetrząsnąć zakamarki za śmietnikiem. Wołam:
- Chodź no tutaj, mały żarłoku!

- Ej, tylko nie "mały"!

piątek, 24 czerwca 2011

Kanapa

Piesek coraz częściej urzęduje na kanapie. Wprawdzie szybko schodzi, bo jej za gorąco, ale nawet ma swój ulubiony kącik. Żartuję sobie z niej:
- "Na tapczanie leży leń, nic nie robi cały dzień..."

- Oj, tam. Zaraz "leń". Czy mogłabyś zasłonić okno?

wtorek, 21 czerwca 2011

Czułości

Piesek przychodzi do mnie, pakuje się na kolana, serwuje buziaki... Nie mam pojęcia skąd ten rzadko zdarzający się przypływ uczuć, ale lubię gdy tak się tuli. Taki z niej cieplaczek. Tyle, że przy okazji łapami przebiera po klawiaturze, więc pytam:
- Piesku, a co ty mi tu napisałaś?
Na to piesek patrzy na monitor i mówi z konsternacją:
- No cóż, nie jest to "kopytko"...

Foch

Jest ciepło, więc na spacerze Piesek nie omija żadnej możliwości pomoczenia futra. Na Siekierkach pływa, brodzi... Za to gdy wracamy do domu, Piesek sam leci po ręcznik i wycieramy sierściucha. Na początek łeb (zwłaszcza nochal), potem grzbiet, zadek, brzuszek itd. Bardzo to lubi. Dzisiaj pytam Pieska:
- Piesku kochany, a żeberek wciąż nie ma?
Lekko obrażony Piesek rozwala się na środku przedpokoju mamrocząc pod nosem:
- Jeśli jeszcze raz mnie zapyta, gdzie są moje żeberka, słowo daję, wyprowadzę się!

niedziela, 19 czerwca 2011

Spotkanie pod lodówką

Otwieram lodówkę, żeby wyjąć cebulę na zupę - pieska nie ma. Wyjmuję z lodówki mleczko od kawy - pieska nie ma. Wyciągam pekińską na sałatkę - pieska ani widu. Szeleszczę, stukam, pukam - nic. Wyciągam po cichu kiełbasę - psia morda pod drzwiami lodówki.
- Cześć Piesku, skąd wiesz, że to kiełbaska?

- No, przecież słyszę.

- Ale kiełbaska na talerzyku nie szeleści, nie stuka, nie piszczy; według mnie jej wcale nie słychać.

- Tak?... A ja słyszę. Ona mnie wooła...

sobota, 11 czerwca 2011

Dogadywanie się

Siedzę w naszym "salonie". Przychodzi Piesek, staje obok kanapy, kładzie łeb.
- Piesku, nie musisz pytać, czy możesz wejść na kanapę, bo tylko garba dostaniesz. Wiesz, że możesz wskakiwać kiedy chcesz.

- Oj, nie pytam, czy mogę wejść! Pytam, czy ma sens wejście na kanapę, bo jeśli zaraz stąd sobie pójdziesz, to będę musiała znów zeskakiwać... Pytam, czy będziesz siedziała na kanapie, czy będziesz się kręcić?

- Tak, będę siedziała na kanapie.

- To wchodzę.
...
- Tylko idę jeszcze po kawę.

- No widzisz! A o to właśnie pytałam!

środa, 8 czerwca 2011

Piguły

Jak zwykle ostatnio dorwałam się do laptopa (urok jego wielki, bo mogę siedzieć sobie w dowolnej pozycji na miękkiej i szerokiej kanapie, w słonecznym pokoju, i jeszcze podglądać tv). Podnoszę oczy i...
- O rany, kto mi tu na stół pluje!!!

- To ja! Twój ulubiony hipochondryk.
(A są tacy co narzekają, że trudno dać zwierzowi nawet najmniejszą pigułkę... nie czuję tego problemu.)

czwartek, 2 czerwca 2011

Hovawart, pies stróżujący

Kręcę się po domu, przysiądę na chwilę i znów wędruję. A gdziekolwiek przysiądę słyszę tup tup tup... Piesek za mną.
- Piesku, dlaczego tak mnie obserwujesz, wciąż za mną łazisz?

- Przecież jestem psem stróżującym. Pilnuję cię.

- Ale po co? Drzwi zamknięte na klucz okna ledwo uchylone - nikt nie wejdzie.

- Nigdy nic nie wiadomo.

- Aha, to takie psie "dowieriat' no prowieriat'"...

- O, dokładnie tak, Pańciu! A kto to powiedział?

- Wujaszek Stalin, Piesku.

- Już go lubię. Ten Stalin też był hovawartem?