środa, 4 kwietnia 2012

Psia nocka

Jakaś okropnie zimna noc. Ciągnę kołdrę, ale... nie idzie. W końcu zapaliłam światło, a tu wielki, czarny, psi tyłek! Żeby Pana Pieska nie obudzić, szepczę:

- Piesku, a co ty tu robisz?? Idź sobie!

- A bo mi tak smuuutno było.

- Nie żartuj, masz fantastyczne własne wyrko, wygodne, mięciutkie...

- ale tam jestem taka samoootna... - Bierze mnie na litość!

- Przecież lubisz być sama, nie lubisz spać z nami.

- ale dzisiaj lubię, nie zejdę i kropka.

- przecież tu nie ma miejsca dla ciebie, uparciuchu!

- jak nie ma, przecież się zmieściłam!

I koniec dyskusji.
No tak, ona się zmieściła, a ja marznę... Cóż, przynajmniej nam kołdra nie spadnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz