sobota, 1 października 2011

Uroki polskiego języka

Przysiedliśmy nad kanałkiem, słonko grzeje, gapię się w wodę. Nagle słyszę za sobą:
- chszszaszcz...?
Za chwilę znów:
- chszczaszyszaa??
Poczułam wiszący w powietrzu znak zapytania, jakby skierowany do mnie. Odwracam się.
- Co???

- ... chseesz patyyyszek?!

- ???... Piesku, nie mów z pełnym pyskiem!

- Pytam, czy chcesz patyczek. :)

1 komentarz: