Rano, jak nakazuje tradycja, Pańcio, który wstaje wcześniej, dzieli się z Pieskiem kawałkiem czegoś upolowanego w lodówce. Piesek tym razem nie jest zainteresowany.
- Nie mam ochoty...
- Piesku, nie chcesz salcesonu??
- Nieee...
- Wczoraj zajadałaś, aż ci się uszy trzęsły! Jest pyszny.
- Możliwe... ale wolę sobie poleżeć...
Wstaję, ścielę łóżko, myję się, ubieram, Piesek rozłożony w przedpokoju. Zbieramy się na spacer:
- Piesku, ubieraj się.
- Nie chce mi się...
- No, chodź! trzeba obsikać podwórko.
- O, rany...
Po spacerze już nie wracamy do domu. Pędzimy do lecznicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz